życiu gorsze chwile niż nocne koszmary, połknął kilka tabletek ibuprofenu i wrócił do łóżka.
Włączył telewizor i szukał programu, który go zajmie, choć nie wierzył, że jakiekolwiek talkshow sprawi, że zapomni o koszmarze. Pewnie nic na niego nie podziała. Będzie musiał z tym żyć. Następnego ranka, po kilku godzinach niespokojnego snu, Bentz znalazł sklepik, w którym mógł kupić nowy telefon komórkowy. Był pierwszym klientem tego dnia i wyglądał koszmarnie, ale wyszedł z nowym aparatem ikartą SIM. Nieco dalej odkrył sklep z odzieżą, gdzie kupił nowe spodnie i tanią marynarkę. Na buty poczeka. Wrócił do motelu, wziął prysznic, ogolił się, zadzwonił do O1ivii, zostawił jej wiadomość i przez najbliższe godziny myślał intensywnie i wbijał numery do nowej komórki. Analizował wydarzenia ostatnich dni. Intrygowało go, jakim cudem ta kobieta – Jennifer? – wiedziała, gdzie będzie. Zdołał się zorientować, że w pokoju nie było podsłuchu. Nie znalazł nigdzie pluskiew. Nie, żeby to miało jakieś znaczenie. O ile sobie przypominał, telefonując z pokoju, nikomu nie zwierzał się ze swoich planów. Ponownie sprawdził wynajęty samochód i ponownie wrócił z pustymi rękami. W podwoziu ani kołach niczego nie znalazł. A jednak jakimś sposobem Jennifer wiedziała, dokąd się wybiera i gdzie jest. Skąd? I dlaczego? Siedział w pokoju z włączonym telewizorem i rozsuniętymi żaluzjami, żeby nie tracić kontaktu z rzeczywistością, sączył letnią kawę i analizował poprzedni wieczór. Co, do cholery, wydarzyło się na tym molo? Była tam. Widział ją, ale Hayes mówił, że policjanci przesłuchali innych, którzy wówczas stali na molo, starszego faceta z cygarem i zakochaną parę. Biegacza nikt nie widział i nie udało się go znaleźć. Bentz zapamiętał to sobie, choć biegacz, którego nie sposób odnaleźć, to nieduży problem. Bomba. Zalogował się do Internetu i wyszukał w Google zdjęcia z molo w Santa Monica, odnalazł kamerę internetową, która fotografuje wejście na molo co cztery sekundy. Może uda mu się przejrzeć zapis z kamery z poprzedniej nocy. I jeszcze z kamer ruchu drogowego. Mimo że nie jest policjantem w Los Angeles, nadal ma odznakę i znajomości. Na pewno uda mu się uzyskać te informacje. O jedenastej sprawa była załatwiona – rozmawiał z człowiekiem z firmy, która uruchomiła kamerę na molo i uzyskał obietnicę, że przejrzą wieczorne zdjęcia. Następnie zajął się poszukiwaniem szpitala lub kliniki, które wystawiły przepustkę nalepioną na chevrolecie. Później zadzwonił z nowego telefonu do Fortuny Esperanzo i Tally White, dwóch przyjaciółek Jennifer, które nie raczyły odpowiedzieć, gdy poprzednio się z nimi kontaktował. Tally była nauczycielką, Fortuna pracowała w galerii sztuki. Nie przepadały za nim. Na zewnątrz warczał motocykl. Przez cienkie ściany Bentz słyszał, jak Spike szczeka nerwowo, ale właściciel zaraz go uciszył. Bentz przeciągnął się, aż poczuł ból w kręgosłupie, wstał i poruszył nogą. Sięgając po kluczyki, pomyślał przelotnie, na ile czasu zatrzymał się facet obok. Wziął portfel ze stołu, wsunął pistolet do kabury pod pachą. Następnie, ponieważ noga dawała mu się we znaki, wziął laskę stojącą w kącie przy drzwiach. Na zewnątrz upal od razu dał o sobie znać, chociaż dopiero dochodziło południe. Rozejrzał się po zakurzonym parkingu – nie licząc jego wozu, stały tam cztery samochody stałych klientów. Jego wynajęty samochód, pontiac starszego faceta w cyklistówce, brązowy buick na drugim końcu parkingu, biały mini cooper, którego nie ma całymi dniami, ale wraca wieczorem, i jeszcze granatowy jeep cherokee, który zawsze stał w tym samym miejscu. Pozostałe samochody się zmieniały, ale te cztery zawsze wracały. Jak cholerne jaskółki do San Juan Capistrano, pomyślał. Przypomniał sobie legendę i swoją wyprawę do tego miasteczka. Spisał wszystkie numery rejestracyjne i przekazał je Montoi. Skoro sobowtór Jennifer zawsze wie, gdzie jest, możliwe, że go codziennie śledzi. Upewni się, że z tymi