...
Rory? Z pewnością nie. Jeśli chodzi o tych dwoje, to prędzej by skonał tam, 57 w kuchni, niż doczekał się pomocy z ich strony. Tak byli pochłonięci flirtowaniem, że w ogóle przestali zwracać na niego uwagę. Rory'ego mógł jeszcze zrozumieć, bo braciszek był urodzonym flirciarzem. Ale Maggie? Jeszcze rano twierdziła stanowczo, że nie jest zainteresowana kontaktami z facetami. Hm... Po tym, co zaszło w kuchni, Ash miał pewne podstawy, by powątpiewać w prawdziwość jej zapewnień. Przylgnęła do Rory'ego, rozmyślał ponuro, jakby ten był ostatnim mężczyzną na Ziemi. Przygotowała mu suty posiłek... brakowało tylko, żeby zaczęła go karmić, zupełnie tak, jak Rory karmił Laurę. Rzucała tylko w stronę Asha pogardliwe spojrzenia za każdym razem, kiedy sięgał po butelkę. Czyżby to była zazdrość, Tanner? Pytanie pojawiło się nie wiadomo skąd i zaskoczyło go niepomiernie. Do diabła, nie. To nie może być zazdrość. Co go obchodzi, czy Maggie podoba się Rory? Nic mu do tego. Ważne, żeby opiekowała się Laurą i trzymała niemowlę od niego z daleka. Poza tym może sobie robić, co się jej żywnie podoba. Drzwi skrzypnęły i pojawiła się w nich głowa Maggie. Nie spodobał mu się ani rozanielony uśmiech, ani zaróżowione policzki pani Dean. - Czego chcesz? - warknął. Maggie pchnęła drzwi i weszła do środka. - Widzę, że sen nie poprawił ci nastroju. - Nie zauważyłem, żebym miał w jakiś widoczny sposób zły nastrój. - Rozumiem, to nie zły nastrój, tylko twoje zwykłe 58 usposobienie - domyśliła się i unosząc lekko brew, podeszła do łóżka. - Powinieneś podziękować Rory'emu - dodała surowym tonem. Ash prychnął. - Za co niby? Że nakarmił dziecko? - Że zawiózł cię do szpitala. Zesztywniał zaskoczony. - Nigdzie mnie nie zawoził. - Wręcz przeciwnie. - Maggie uśmiechnęła się słodko. - Alkohol powoduje pewne luki w pamięci - dodała. Ash z głuchym jękiem chwycił się za głowę. Nie mógł uwierzyć: spił się tak, że nie pamiętał wizyty w szpitalu. - Aha - ciągnęła. - Pewnie ucieszy cię wiadomość, że nie masz złamanych żeber, potłukłeś się tylko, to wszystko. - Mówiłem od początku. - Jak już będziesz dziękował Rory'emu, nie zaszkodzą i przeprosiny.