- No cóż - odparł lekkim tonem - zawsze jest ta
cienka granica. A ty co zamierzasz? Chcesz zostać właścicielką wszystkich agencji reklamowych na Florydzie? Uśmiechnęła się ze skruchą. - Nie, przykro mi, ale dla mnie to nie jest w życiu najważniejsze. Jorge pokręcił głową. - Pamiętam tylko, że zawsze lubiłaś malować i robić zdjęcia. Ciągle nosiłaś przy sobie aparat. Nadal malujesz? - Nadal mam aparat fotograficzny, a co do malowania... Nie dokończyła, gdyż w drzwiach ukazała się Cindy. Odgarnęła jasne włosy, była spocona, po wysiłku jej mięśnie wyraźnie rysowały się pod skórą. - Jorge! - krzyknęła. - Nie widziałam cię tutaj. - Ja cię zauważyłem, ale akurat podnosiłaś coś o ciężarze Titanica, więc nie chciałem przeszkadzać. 111 Cindy uśmiechnęła się i pocałowała go w policzek. - Niedługo wybieramy się do Dane'a na piknik - poinformowała. - Może pojedziesz z nami? Wyglądał na zdziwionego. - Dane zaprasza wszystkich na piknik? - Tak - odparła Cindy. - Nie - poprawiła ją Kelsey. - Właśnie, że tak - upierała się jej przyjaciółka. - Zaproponowaliśmy mu to - wyjaśniła Kelsey. - Potem postanowiliśmy go zaskoczyć. Uważasz, że nie będziemy mile widziani? Widywałeś go ostatnio? - Pewnie, tutaj wszyscy ciągle na wszystkich wpadają, zwłaszcza u Nate'a, w „Sea Shanty". - Czy on był... na przykład oschły? - zapytała Kelsey. - Nie, nie, nic z tych rzeczy. Raczej cichy i zamyślony. Szanuję jego prywatność, to wszystko. - No cóż, my nie uszanujemy - oświadczyła twardo Cindy. - Zapewnimy mu rozrywkę. - Dobrze, może tak - zgodził się Jorge. - Idę pod prysznic - zakończył. - Miło, Kelsey, że wróciłaś do domu. Nie wróciłam, pomyślała. Wpadłam tylko na chwilę. - Dziękuję, Jorge. Odszedł w kierunku męskiej szatni i pryszniców. Cindy westchnęła. - On tak dobrze wygląda... - Tak, to prawda - zgodziła się Kelsey. - Ożenił się? Widuje się z kimś? 112 - Pracuje. Chyba widuje się z wieloma osobami. No dobrze - dodała. - My też musimy się umyć. Na pewno cuchnę jak kierowca ciężarówki, który jest w drodze od tygodnia.