...
- Trzydzieści trzy. Zamilkła, zapominając natychmiast o wszystkich innych nadzwyczaj ważnych argumentach, które trzymała w zanadrzu. Diaz wydawał się starszy, choć w jego włosach nie było siwizny, a na twarzy brakowało zmarszczek. - Ja też mam trzydzieści trzy. Kiedy masz urodziny? - Siódmego sierpnia. - O Boże, to jestem starsza od ciebie! Urodziłam się dwudziestego siódmego kwietnia. Była tak zdziwiona, że Diaz aż się uśmiechnął: - Widzisz? Zawsze pociągały mnie starsze kobiety. Dźgnęła go kciukiem w pierś, za co obdarował ją pocałunkiem, znacznie dłuższym i bardziej namiętnym, niż się spodziewała. Potem potarła zimnym nosem jego szyję, napawając się ciepłym zapachem męskiego ciała. Chciała powiedzieć „tak". Kochała go, bardziej, niż - jak sądziła - była obecnie zdolna. I choć Diaz był ciężkim przypadkiem, to na wiele sposobów stanowili dla siebie nawzajem idealne dopełnienie. Przy Milli Diaz swobodnie rozmawiał, żartował, nawet się śmiał. Coś siedzącego w tej kobiecie zdołało skruszyć jego grubą skorupę, zawrócić ze stromej ścieżki, którą sam kiedyś obrał. Ale miała rację co do problemów, które stały przed nimi, tego była pewna. Małżeństwo tylko je ujawni, niczego nie rozwiąże samo z siebie. an43 455 - Z czego będziemy żyć? Jeśli się pobierzemy, to nie będziesz już mógł ścigać bandziorów po całym Meksyku, każdego dnia narażać się na śmierć... Przerwała. Wolała nie rozwijać tego tematu. - Nie wiem, co jeszcze mógłbym robić, ale coś znajdę. Nie było chyba zbyt wielu ofert pracy dla emerytowanych łowców nagród ani dla byłych płatnych zabójców. Nie mogła jakoś wyobrazić sobie Diaza siedzącego w biurze ani Diaza wykonującego jakąkolwiek pracę wymagającą kontaktu z klientami. Dobre pytanie: właściwie co on mógłby robić? No i proszę, myślała o przyszłości. Wszystko działo się zbyt szybko, a ona przecież nawet nie stanęła jeszcze porządnie na nogi. - Nie mogę powiedzieć „tak" - westchnęła. - Jeszcze nie. Mamy zbyt wiele problemów do rozwiązania. Pocałował ją znowu, zamykając oczy i przyciągając Millę do siebie. - Nigdzie się nie wybieram. Może zapytam cię w następnym roku. Podniósł się, unosząc Millę w ramionach i kierując się ku drzwiom do domu. Dziesięć minut później, gdy Diaz leżał przy niej, Milla uświadomiła sobie, że jest grudzień. Następny rok zaczynał się za trzy tygodnie. an43 456 -30- - Mamo! Thane niszczy mi pracę domową! Każ mu przestać!