- Nawet nie mam kuszy, nie łowię w taki sposób
- dodał Dane spokojnie. - Dobrze, zobaczymy, co da się zrobić. - Wręczył Dane'owi wizytówkę. - Mam państwa nazwiska i adresy. Gdyby ktoś sobie jeszcze coś przypomniał, proszę o telefon. Dane wziął wizytówkę. - Dziękuję. Funkcjonariusz wrócił na kuter. Zostali sami. Milczeli, spoglądali po sobie. - Chyba powinniśmy wracać - zaproponował Nate. - Dane, podrzucę cię do twojej lodzi. - A co z moją rybą? - zapytał z żalem Larry. - Oprawimy ją i zamrozimy. Nie wystarczy dla wszystkich na kolację - zadecydowała Cindy. - No tak, nie wpuszczę jej przecież do wody. Nie za bardzo żyje. - A może dodamy kawałki do pizzy? Gdy omawiali tę kwestię, Nate wciągał już na pokład kotwicę. Włączył silnik. Dane nachylił się do Kelsey i szepnął: - Wracaj ze mną. - Nie mogę. - Dlaczego? - Mam tu dużo rzeczy, musiałabym je pozbierać i zapakować. - Zostaw je. - Niektórych nie mogę zostawić. - Chyba żadna nie jest ważniejsza niż twoje życie? 273 Spojrzała na niego z niedowierzaniem. - Rozumiem, że nie podobały ci się moje wyprawy do Lathama i Garcii, ale tutaj jestem wśród najlepszych przyjaciół. - Kelsey, ktoś do ciebie strzelał. - Nikt, kto jest na tej łodzi. - Wzrusza mnie twoja wiara. Co właściwie masz tak ważnego, że nie może tu zostać? - Dziennik Sheili. Tym razem udało się jej Dane'a zaskoczyć. Potrafił jednak ukrywać uczucia. - Kto o nim wie? - zapytał tak cicho, że nawet Kelsey ledwie usłyszała. - Nikt. Nate najwidoczniej nie zamierzał cumować przy łodzi Dane'a. Przeszedł na luz kilkanaście metrów od niej. Przy tak pięknej pogodzie przepłynięcie wpław nie stanowiło problemu. Tylko... czy nikt nie czai się w wodzie z kuszą? Nate wyglądał na urażonego. - Dane, wieczorem robimy przyjęcie z pizzą - poinformowała Cindy, unosząc głos, gdyż Nate jakby złośliwie zwiększył obroty na jałowym biegu. Dane uśmiechnął się do Cindy.