tomasz baranski taniec z gwiazdami
o podstawowy zestaw informacji. Spojrzała na zegar: Na wybrzeżu Pacyfiku musiała być czwarta rano. Sprytnie oddzwoniła do firmy adwokackiej. Powiedziała, że sekretarka wyśle coś pocztą. Zostawiła też numer do Motelu 6 na wypadek, gdyby tamten adwokat potrzebował szybszej odpowiedzi. Poczuła się bardzo pracowita i przebiegła, choć było jeszcze przed południem. Zasznurowała buty i zawahała się. Potem wsunęła swojego glocka do kabury. Czarny żakiet skutecznie kamuflował wybrzuszenie. O siódmej wzięła notatki i wyszła. Ostre promienie słońca zmusiły ją do zmrużenia oczu. W jej małym samochodzie było chyba sto stopni. Niech to szlag - pomyślała. Zapowiadał się zabójczy dzień. Następny wypadek 65 9 Quantico, Wirginia Pierwszy telefon był o czternastej trzydzieści we wtorek. - Wróciwszy w podziemia, Quincy bardzo rzeczowym tonem składał raport przed swoim szefem Chadem Everettem. Ten słuchał uważnie i przytakiwał. Jarzeniówka brzęczała złowrogo nad ich głowami. - O dwudziestej drugiej osiemnaście odebrałem telefon od Miguela San¬ cheza. Potem było więcej telefonów, ale w tej sytuacji nie podnosiłem słuchawki. - Quincy rozdał kopie akt sprawy zgromadzonym agentom. Wszyscy przyglądali mu się uważnie. - Dołączyłem pełny spis telefonów i więzień, z których telefonowano - kontynuował. - Dzwoniło do mnie ośmiu pracowników, o czym też napisałem. Kilku z nich powiedziało, że informacje na mój temat przekazywane są z ust do ust na spacerniakach. Dwaj ostatni sprawdzili, że źródłem tych informacji były ogłoszenia w gazetkach więziennych. W jednej z nich jestem producentem, który chce zrobić wywiady z więźniami, by wykorzystać je potem w filmie dokumentalnym. Zainteresowanych prosi się o telefon na podany niżej numer. W innej gazetce szukam przyjaciela do korespondencji. Również tu poniżej znalazł się mój numer. Quincy uśmiechnął się lekko. - Czekam jeszcze na wieści z paru miejsc, ale wiem już, że podobne ogłoszenia ukazały się w co najmniej sześciu innych gazetkach, między innymi w „Kumplach z celi", „Wolności natychmiast" i moich ulubionych „Więziennych wieściach prawniczych", które każdego miesiąca wychodzą w trzech tysiącach egzemplarzy. Ponadto są takie strony internetowe jak na przykład WiezienniKumple.com, którym najwyraźniej zapłacono za rozesłanie mojego ogłoszenia pocztą elektroniczną do innych więzień. Mam już wielu fanów! Quincy zamknął teczkę z aktami i usiadł z ponurą miną. Oczy wszystkich wciąż skierowane były na niego, ale on nie miał już nic do dodania. To było jego życie. Ktoś się w nie wdarł. Telefon za telefonem, wiadomość po wiadomości. Obietnice powolnej śmierci w męczarniach. Nie pamiętał już kiedy ostatnio spał. Na szczęście w biurze potraktowano sprawę poważnie. W gabinecie Everetta zebrała się niewielka grupa ludzi. Młodszy z nich, z szopą piaskowych włosów, agent specjalny Randy Jackson, reprezentował Wydział Służb Technicznych i był szefem grupy zajmującej się podsłuchem. Z Narodowego Centrum Analizy Brutalnych Przestępstw przybyła agentka specjalna Glen- 66 da Rodman, starsza kobieta ze skłonnością do poważnych, szarych garniturów, oraz agent specjalny Albert Montgomery, którego nabiegłe krwią oczy i twarz przypominająca pysk psa gończego sprawiały, że Quincy już czuł się nieswojo. Montgomery albo przyleciał nocnym rejsem, albo dużo pił. Może