od... nie pamiętała. Na pewno od ponad tygodnia.
Następnego dnia spała tak długo, jak się dało. Zjadła późne śniadanie, obejrzała kilka porannych talk-show w telewizji, wzięła prysznic, umyła włosy i poświęciła sporo wysiłku ich uczesaniu. Potem zrobiła sobie delikatny makijaż. Chciała efektownie się zaprezentować. Wybrała prostą granatową spódnicę i bluzkę z długimi rękawami w morskim kolorze, z pasującymi granatowymi guzikami. W tym stroju wyglądała kobieco, a zarazem profesjonalnie. Zawsze gdy była zdenerwowana, szczególnie dbała o wygląd. Koncentrując się na ubraniach, mogła choć trochę opanować nerwy, zdusić nudności, powalczyć z dzikim młotem walącym w skronie. Nauczyła się, jak zachowywać spokój nawet w obliczu niewypowiedzianego bólu. Robiła to właśnie teraz, choć jej spokój był tylko powierzchowny. Lustro pokazywało jej twarz wypraną z emocji - jak u Diaza. Nie! Nie myśl o nim, przypomniała sobie sama ze złością. On nie był już częścią jej życia. W prognozie pogody podano, że w Charlotte temperatura będzie dochodzić do siedemnastu stopni, odczuwalny też będzie rześki północny wiatr. Milla, zbierając się do wyjścia, odłożyła więc na bok płaszcz z wielbłądziej wełny Pooglądała jeszcze trochę telewizję i oto nadszedł czas: dwunasta piętnaście. Milla wzięła głęboki oddech, upewniła się, że szminka nie jest rozmazana, zostawiła klucz od an43 399 pokoju na stoliku nocnym, razem z napiwkiem dla boya łub sprzątaczki, potem raz jeszcze sprawdziła, czy ma w teczce wszystkie papiery Zadowolona, że dopilnowała wszystkiego, wyprostowała się, ułożyła płaszcz i teczkę z papierami na walizce, zawiesiła torebkę na ramieniu i otworzyła drzwi. A potem stanęła jak wryta, tracąc w ułamku sekundy całą wypracowaną pewność siebie. Obok drzwi, oparty o ścianę, stał Diaz. W jednej chwili przeleciało jej przez głowę tyle myśli, że nie mogła skupić się na żadnej. Szok był absolutny. Myślała - miała nadzieję - że nigdy go już nie zobaczy Już udało się jej zapomnieć, jak działa spojrzenie zimnych, czarnych, nieruchomych oczu Diaza. Nie wydawały się tak zimne, kiedy leżała naga pod nim, przygnieciona słodkim ciężarem mężczyzny, który potrafił obudzić w niej nienasyconą samicę. Nie! Te myśli starała się z siebie strząs-nąć, zapomnieć na zawsze. Dlaczego nikt nie wezwał ochrony? Jakiś facet czai się na korytarzu, nie wiadomo jak długo, i nikt nic nie zauważa? Może nikt z gości hotelowych, ale sprzątaczki? Pracownicy? Oni zdecydowanie powinni uważać. Milla spłoszonym wzrokiem obrzuciła długi korytarz. Daleko po prawej stał wózek sprzątaczki. Jeżeli tylko jedna pracownica zajmowała się całym piętrem, to Diaz mógł pozostać niezauważony A może porozmawiał z nią sobie cichutko i teraz biedna kobieta, nagle posiwiała ze strachu, kryła się w którymś z pokoi, czekając, aż ten przerażający facet wreszcie sobie pójdzie. an43 400 - Co ty tu robisz? - zapytała Milla zimnym głosem ociekającym wrogością. Starała się ukryć myśli i emocje, które nią targały. Wyprostował się i wzruszył ramionami.